*wybaczcie mi,że tak długo czekaliście.postaram się następne opki pisać trochę inaczej.a nuż widelec komuś przypadną do gustu?
***********************************************************
Wszystkie przyjaciółki cieszyło szczęście ich księżniczki u boku Seiyi. Jednak Usagi czasami brakowało jego silnych ramion,w których mogłaby zatonąć-zwłaszcza wtedy, gdy zaczęły się chłodne pory roku. Nie miała zbyt dużo zajęć po szkole,więc założyła tylko granatowe jegginsy,do tego srebrną tunikę z długim rękawem,przepasaną paskiem w odcieniu spodni i grafitowy płaszczyk lekko rozkloszowany od pasa do kolan.Wzięła tylko swoją torebkę i skierowała swoje kroki do apartamentu wynajmowanego przez grantowookiego.
„Na szczęście nie pada”-pomyślała uśmiechając się do siebie,po czym podniosła swój uroczy nosek ku niebu,na którym widniał spektakl zachodzącego Słońca w towarzystwie jej dawnego domu- Księżyca.
Na chwilę czas jakby stanął w miejscu dla niej,ale nie traciła nadziei.Już tak wielu wrogów pokonała,więc nie cofnie się teraz o krok.Tym bardziej,że mimo wszystko,pragnęła wspólnej przyszłości z Seiyą. Nawet coraz częściej łapała się na myślach,od jakich purpurowiała niczym wyborne wino prosto z francuskich winnic.
Wiedziała,że za taki stan rzeczy nie jest winny ani on ani ona,a już na pewno nie żadna z jej towarzyszek.Po prostu nadszedł czas wzmożonej pracy i nauki,a jej ukochany dodatkowo powoli zaczynał układać plan w tajemnicy przed nią.Są rzeczy,o których powinno wiedzieć jak najmniej osób.W końcu niespodzianka bez tajemnicy przestaje być niespodzianką,nieprawdaż?Ale nie uprzedzajmy faktów ;-).
Kiedy dotarła pod odpowiedni adres,serce podskoczyło jej do gardła,ale nie było to nieprzyjemne-wręcz przeciwnie.Mimo chłodu,poczuła niezwykłe ciepło rozlewające się po całym ciele.
Wzięła głęboki wdech i zapukała.
-To Ty,Króliczku-zapytał wychodząc z łazienki,odziany jedynie w ręcznik na biodrach-już idę.
Kiedy otworzył,widok ukochanej podniósł mu temperaturę. Przytulił ją bardzo czule i mocno,jakby bał się,ze zaraz zniknie.Z jednej strony był zadowolony z tego,a z drugiej martwiło go trochę.W końcu było już dosyć późno i każda dobrze wychowana dziewczyna,powinna o tej godzinie być w domu.Doskonale to rozumiał i nie chciał,aby ktokolwiek krzywo patrzył na jego ukochaną.Poza tym obawiał się,że coś mogło się złego stać i dlatego teraz widzi ją u siebie.
-Napijesz się czegoś-spytał,gdy już oderwał się od złotowłosej patrząc jej w oczy.
-Czy masz herbatę imbirową?
-Dla Ciebie wszystko,Odango-odpowiedział przekornie z lekkim uśmieszkiem-poczekaj chwilę,zaraz dostaniesz dużą dawkę ciepełka i na spokojnie powiesz mi,co się stało,ok?-dodał wychodząc z salonu,zostawiając swoją dziewczynę samą,ale tylko na chwilę.
Złotowłosa pod nieobecność czarnowłosego,rozglądała się po pomieszczeniu.Nie była tutaj pierwszy raz,ale zwyczajnie rozmarzyła się zapominając o teraźniejszości.
„Muszę wszystko powiedzieć.Od tego zbyt wiele zależy”-pomyślała zaciskając piąstki-„Ej,nie ma co się smucić”-dodał drugi głosik w jej głowie-„Jak powiesz,co Cię boli,znajdzie odpowiedni lek na Twoje rozterki”-na samą myśl o tym,Tsukino się rozpogodziła na buzi.
Nawet nie zauważyła,gdy wrócił jej najwspanialszy przyjaciel,chłopak i…kochanek?Speszona spuściła wzrok,choć stała przy oknie mając go za plecami.
-Ekhm-odchrząknął,choć miał ochotę zrobić coś innego,ale najpierw musiał ją wysłuchać,poza tym nie chciał wykorzystywać tej chwili-herbata już czeka-rzekł.
-Chcę z Tobą porozmawiać…-zaczęła nieśmiało.
-O czym?
-O nas- spojrzała prosto w jego piękne oczy,chcąc przekazać całą swoją miłość do muzyka-kocham Cię najmocniej na świecie-wtuliła się mocno zaskakując tą spontaniczną reakcją Kou,na szczęście ubranego już w szare szorty i jasnoniebieską koszulkę-tak bardzo mi Ciebie brakuje,a nasze randki już mi nie wystarczają-kontynuowała bliska płaczu.
-Króliczku,tylko nie płacz-odpowiedział jej nieco przejęty,choć sam miał też tego dosyć i chciał już coś zaproponować Bunny,tylko ich napięte grafiki nie pozwalały na takie poważne rozmowy.
-Seiya,nie chcę tak dłużej-wychlipała roniąc pierwszą łzę tego dnia w jego dobrze zbudowany tors.
-Nie będziesz-uśmiechnął się do niej z błyskiem w oku rozradowany w sercu-i to jest ta błahostka,z jaką do mnie przyszłaś?-dopytał nieco drażniąc nastolatkę.
-To nie jest błahostka-odfuknęła mu dając kuksańca w bok-zaraz,jak to nie będę-dodała zaskoczona gdy pojęła sens całej wypowiedzi Fighter.
-To znaczy,mój najdroższy Króliczku,że też nie podoba mi się taki związek-usłyszała trochę zawiedziona-dlatego już od miesiąca myślałem nad tym,jak to rozwiązać-ciągnął coraz bardziej uśmiechnięty-Odango,czy nie chciałabyś ze mną tutaj zamieszkać teraz?-spytał poważnie,trzymając ukochaną za ramiona i szukając odpowiedzi w jej błękitach.
-Seiya-w jednym momencie poczuła szok,zdziwienie,zaskoczenie i na koniec eksplozję radości w środku-tak bardzo się cieszę-rzuciła mu się na szyję nie zważając na późną porę-jeśli moi rodzice się zgodzą.
-Rozumiem-nieco zawiedziony powiedział jednak uradowany,że udało im się rozwiązać problem,który nie dawał spokoju od dawna.
Po tej wymianie zdań,oboje mocniej przylgnęli do siebie,namiętnie się całując i pieszcząc.Nie przekroczyli magicznej granicy. Seiya jako dżentelmen ubrał się stosownie do pogody za oknem i odprowadził usatysfakcjonowaną dziewczynę do jej domu.
Po drodze ustalili przy okazji,jak o tym wszystkim powiedzieć rodzicom jego Odango.Mieli nadzieję na pozytywny wynik tej rozmowy.